Posty

Obraz
     Kolejny piękny dzień... Taaa, piękny... Dawno nie widziałem, żeby tak deszcz napie.... no, wiecie. Bo to już nawet nie padało. Nie wierzycie? Sprawdźcie wiadomości, czy w TV, czy w internecie. I po co jechać nad morze, jak można do Warszawy? Wody też mnóstwo, ludzi od cholery, a i odważni na drodze S8 na desce pływali, wiec jeden czort.               Tym wstępem poleciałem trochę, jak typowy Janusz, polaczek, któremu nigdy nic się nie podoba, mój szwagier wsadziłby mi za to palec w oko. Przecież dwa posty wcześniej narzekałem na upał, więc powinienem być zadowolony z tej zmiany pogody, prawda? I wbrew pozorom jestem, deszcz wcale mi nie przeszkadza, ale pod kilkoma warunkami. A pierwszym, podstawowym warunkiem jest to, że wycieraczki będą nadążały ze zbieraniem wody. Dziś w Warszawie nie było o tym mowy. Następnie, kiedy już zalało trasę S8, cała Warszawa stanęła. Jednocześnie w wielu przypadkach skończyła się kultura jazdy. Fenomenem jest to, że ludzie wariują za kierownicą, kied
Obraz
     Został mi tydzień z miesięcznego urlopu. Niecały, bo na dobrą sprawę w sobotę do pracy. Miesiąc wolnego minęło, jak z bicza strzelił. Wracają dojazdy, wczesne wstawanie i ta cała nerwówka związana z pracą.... Cudownie.      Witajcie moi drodzy czytelnicy. Czasami się zastanawiam, jak to jest, czy istnieją ludzie, którzy bardziej lubią chodzić do racy niż siedzieć w domku? Ja, szczerze mówiąc, nie potrafię się sklasyfikować w odpowiedniej grupie. Lubię swoją racę. Fakt, może kiedyś lubiłem ją bardziej, kiedy pracowałem w patrolu, miałem inny kontakt z ludźmi, ale to była zupełnie inna specyfika pracy. Teraz kiedy pracuję za biurkiem, trochę mi tego brakuje.  Ale  wszystko ma swoje plusy i minusy. Niewątpliwym plusem tego, co robię teraz, jest brak nadgodzin. Pracuję sztywno w danych godzinach i nie interesuje mnie nic, dziękuję, do widzenia.  Ale  czy wolałbym, zamiast pracować, siedzieć non stop w domu? Chyba nie. No dajcie spokój, ile można siedzieć w domu. No to nie siedźmy w do
Obraz
      Jak bardzo mogą człowieka zdenerwować rzeczy, na które nie mamy żadnego wpływu? Bardzo, Są też drobiazgi, które działają jak podpałka do grilla wylana na płonący konar (nie taki konar, o jakim pomyśleliście, to nie reklama środków na potencje!) i kiedy już jesteśmy źli, te bzdurne drobiazgi powodują jeszcze większą irytację. Ależ mnie to wkur... Ale po kolei...     Od razu dodam, że poniższa historia została wymyślona tylko i wyłącznie na potrzeby tego postu, jako przykład, a podczas ewentualnych prawdziwych napadów złego nastroju nie ucierpiały ani ludzie, ani zwierzęta!       Fascynuje mnie ludzka psychika. Fenomenem dla mnie jest to, jak działa nasz organizm w wyniku stresu i zdenerwowania. Zwłaszcza tego drugiego. Pomijam fakt gadania głupot, bo to jako objaw stresu i zdenerwowania występuje u każdego z nas, bardziej chodzi mi o możliwości kumulowania w sobie gniewu i wkurwienia. No tak, nazywajmy rzeczy po imieniu, to już nie jest gniew, to jest inny poziom. Zastanówmy się n
Obraz
     Polityka, upał, wakacje, polityka - te tematy dziś od rana rządziły w internecie i TV. Jest plus - nie jest to temat pandemii, który poruszany był ciągle jeszcze jakiś czas temu. Polityki uprawiać tu nie będziemy, źle czy dobrze - tak postanowiłem i już. No to porozmawiajmy o pogodzie...      Mamy dziś 17 dzień sierpnia 2023 roku, kolejny dzień wakacji. Temperatura za oknem? 35 stopni Celsjusza. U mnie w domu? Zanim włączę klimatyzacje około 100 stopni. Serio. Jeśli macie możliwość nie kupujcie mieszkań, które mają okna tylko z jednej strony i to w dodatku od południa!! Fakt, że przy podejmowaniu tej decyzji człowiek myśli zupełnie innymi kategoriami, ale warto to rozważyć. Na szczęście od 3 lat jestem w posiadaniu przenośnej klimatyzacji (takie ustrojstwo, z którego wychodzą dwie rury, jedną pchasz w okno, drugą w miskę, leci przez nią woda). Jak to działa? Nie mam pojęcia. Ale to jeden z najlepszych zakupów jakie zrobiłem w życiu! To urządzenie sprawia, że kiedy na zewnątrz jest
Obraz
    Jakby tu zacząć... Cześć!? Nieee, to strasznie przereklamowane... Siema?? Tandeta... Kiedyś miałem blog, dokładnie foto blog, ale teraz totalnie nie wiem jak się do tego zabrać... no dobra, zacznijmy jeszcze raz...      Dobry wieczór. Bardzo mi miło że trafiłeś na mojego bloga. Będzie to blog trochę fotograficzny, trochę o wszystkim i o niczym, będę tu opisywał różne historie z mojego życia, chwalił się zrobionymi zdjęciami, dzielił się z wami swoimi przemyśleniami na najróżniejsze tematy.      Ok, ale jeżeli mam was do siebie przyciągnąć to chyba muszę powiedzieć jakieś dwa słowa o sobie, prawda? Tylko pytanie, co chcecie wiedzieć...Ułóżmy wszystko po kolei. Na imię mi Bartek, mam 32 lata (przynajmniej na dzień dzisiejszy) i mam żonę, dwójkę cudownych dzieciaków (dwóch chłopców) i psa. Brzmi tak zwyczajnie, no i gitara, tak ma być. Jestem policjantem. Trochę mniej pospolicie? możliwe. Pewnie tą tematykę będę poruszać głębiej na blogu. Mieszkamy w centralnej Polsce w województwie ł